Macierzyństwo – czy to wybór i w dodatku fanaberia tylko dla wybranych?
Dwa razy się zastanów zanim zadasz, napotkanej matce jedno z tych “zaczepnych” pytań.
„To co, już niedługo koniec laby?”
albo
“To co, warto było tak siedzieć z dzieckiem w domu?”
Taki tekst usłyszałam po raz pierwszy, kiedy mój Starszak skończył 3 latka i wybierał się do przedszkola. Szczęśliwie byłam już w drugiej ciąży więc na kolejne dwa lata odłożyłam lawinę kolejnych podobnych pytań. Teraz moja mała gwiazdeczka kończy 2 latka i „ostatni rok laby” minie niczym błyskawica. I pewnie znowu usłyszę to samo głupie pytanie. Wiem! Większość osób nie zastanawia się głębiej, zaczepiając takim pytaniem do rozmowy. Zapewne nie jest to ich celem, aby urazić czy dopiec.
Ale … ale…
!Na początku krótkie sprostowanie! Macierzyństwo to laba…? Wolne…? Proszę Państwa chciałam ogłosić wszem i wobec, że macierzyństwo labą nie jest. Nie jest też pracą. Praca kojarzy się dość pejoratywnie – jako ciężkie nielubiane zajęcie tylko i wyłącznie dla kasy.
Macierzyństwo moi drodzy to owszem harówa straszna, ale z wielką przyjemnością i nie mniejszą satysfakcją. Od rana do nocy trzeba być zwartym i gotowanym do działania. Macierzyństwo to długoterminowy projekt, ze wszystkimi konsekwencjami i jedną nagrodą!
Nasz najtrudniejszy Klient.
Niczym zespół kreatywny, trzeba mieć głowę pełną pomysłów na kolejne aktywności, by te moje dzieciaki zachęcić jak najbardziej do poznawania wszystkich aspektów świata. Podróże, przechadzki, place zabaw, boiska, rysunki, malunki, lepianki – muszą wyskakiwać niczym zające u magika z rękawa. Pamiętajmy, to nasze dzieci są naszym największym Petentem. Klientem wymagającym, roszczeniowym i co ciekawe: nie do końca wiedzącym czego tak naprawdę chce (wszak ten cały świat jest jeszcze do odkrycia i niewiadomo od czego zacząć). Dzień musi być zaplanowany, a menu zaakceptowane, a mama musi być na każde wezwanie. Brzmi strasznie? Ale tylko czasem takie jest. Bo tylko czasem brakuje sił, tylko czasem boli głowa i tylko czasem są te „gorsze” dni.
Macierzyństwo jest fajne, bo w większości dni są fajne, szczęśliwe, pełne radosnych uśmiechów. Pełne satysfakcji. To nic, że wieczorem zapominam jak się nazywam. To nic, że czasem nie czuję już nóg. To nic, że jedyne o czym marzę to, chwila, kiedy nikt nic nie będzie do mnie mówił. Wszytko to jest NIC! Są One i ich czas! Nasz czas!
Macierzyństwo czy Kariera, albo Laba czy korpo-harówa?
Zatem kiedy dziś zapyta mnie ktoś, czy zmieniłabym decyzję podjętą 5 lat temu – to odpowiedz brzmi NIE. I owszem czasem mam dni zwątpienia. Wtedy dopadają mnie nostalgiczne myśli: co by było gdybym została na swoim stanowisku. Gdzie bym teraz była na ścieżce swojej kariery.
Jedno wiem z dość dużą pewnością, gdybym poszła tamtą drogą (kariery i odhaczania kolejnych celów), nie patrzyłabym w tym momencie na dwie najważniejsze istoty w moim życiu. Zdrowe. Pełne energii. Z ciekawością patrzące na każdą kolejną minutę. Nie ma ciszy. Nie ma spokoju. W zamian za to jest gwarno, radośnie, z pewnością aktywnie.
W zamian za samodzielne stanowisko dostałam czas, którego już nikt mi nie odbierze. Czas, który na zawsze zostanie w moim sercu. A wypracowana bliskość, mam nadzieje, że przełoży się na przyszłe relacje, które tak bardzo opierają się na zaufaniu. I wtedy niech mnie ktoś zapyta – czy było warto?! Będę znała odpowiedź!!!
A o moim podejściu do wybierania aktywności moim dzieciom, możecie przeczytać TUTAJ. Zapraszam.
Jest mi niezmiernie miło, że zdecydowałeś/aś się przeczytać tekst do końca. Jestem ciekawa Twojej opinii, Twojego zdania. Zapraszam! Porozmawiajmy.
Talkables.pl