Jak sobie radzić z własnymi myślami w obliczu wojny?
Jak sobie radzić z własnymi myślami w obliczu wojny?
Co się zmieniło od 24.02
Od tygodnia wstaję rano i pierwsze co robię to sprawdzam co nowego na TT w sprawie Ukrainy. Czy Kijów jest jeszcze w rękach Ukrainy? Co nowego wydarzyło się odkąd o 1 wyłączyłam telefon. W ciągu dnia nie jest inaczej. Mimo, że próbuję normalnie pracować, to i tak co chwilę zerkam na aktualizacje telefonu by cały czas być na bieżąco. Pomagamy jak możemy. Robimy kanapki, bo sąsiad akurat jeździ do Lwowa i rozdaje je tym wszystkim ludziom, którzy utknęli w kolejce na przejściu granicznym z Polską. Tyle ile daliśmy radę zawieźliśmy do pomocowych punktów zbiórki. Pomagamy! Dużo, nie dużo, trochę! Wychodzę jednak z założenia, że jak każdy dołoży swoją cegiełkę to i wyjdzie z tego coś większego.
Pomoc dla innych, terapią dla siebie
Z tą pomocą to jest jednak trochę tak, że stanowi dla mnie wewnętrzną terapię. A mój strach przed tym co w dłuższej perspektywie może mieć miejsce zamieniam w moc sprawczą. Ta pomoc to moja własna walka z tą ogromną niesprawiedliwością. Jeszcze niedawno mogłoby się wydawać, że po WW II już nigdy się to nie wydarzy. A jednak, jako ludzie, mało się uczymy i dajemy dojść do władzy psychopatycznym despotom z zapędami imperialistycznymi dla własnego ego. Koniec końców dzieje się to samo. Umierają dzieci, cywile, wojskowi. Ginął całe rodziny.
W narodzie ukraińskim jest siła
Codziennie tysiące ludzi przecina naszą granicę by chronić dzieci i siebie przed śmiercią. Strach, lęk, żałoba po śmierci bliskich pętlą się w ich głowach. Do tego dochodzi ta cała niepewność związana ty przyszłością – przecież nikt nie wie i nie jest im w stanie udzielić odpowiedzi na to co będzie z nimi dalej. To niestety już na zawsze, niezależnie od końcowego roztrzygnięcia wojny, zostanie w nich. To w nich zostanie, zmieniając wszystko to czym byli do tej pory. Ci ludzie na zawsze stracili wszystko to w co wierzyli. Siła charakteru narodu ukraińskiego jest dobrze widoczna. Stanowi o tym ich prezydent, żołnierze i każdy jeden człowiek stający do walki z agresorem, bez zbędnych zaproszeń i dodatkowych pytań. W innym wypadku Ukraina byłaby już pod okupacją wroga. Oni nie będą już tym samym narodem. Tak jak i MY!
Lekcja
Właśnie odbywa się lekcja, lekcja o Świecie współczesnym! I o zasadach w nim panujących, które wydawały się tak bardzo nieaktualne. Błąd! Po 24.02 okazały się być bardziej aktualnie niż kiedykolwiek! Historia zatacza koło i zupełnie nie pozostawia złudzeń. Czy będzie lepiej? Na pewno. W końcu tak będzie. Czy wróci nasza dobra rzeczywistość, może jeszcze ta sprzed pandemii ? Na pewno NIE! Za jakiś czas będzie lepiej, ale nic nie będzie już takie jak było. Ludzie nie będą tacy, jakimi byli. Więc i przyszłość jaką zaczną koniec końców tworzyć będzie zupełnie inna, od tej która do tej pory była prorokowana.
TERAZ.
Jak to widzę tak! Ogromna chęć pomocy jaką zaprezentowali Polacy od razu po wystrzeleniu pierwszych rakiet z rosyjskich dział jest niesamowita. Robimy co trzeba, bardziej się nad tym wszystkim nie zastanawiając. Organizujemy się! Tam na granicy, tu w naszych miastach i w Internecie. Ogarniamy na wszystkie możliwe sposoby! My Polski Naród, stajemy na wysokości zadania i zdajemy póki co egzamin celująco. O ile w ogóle ktokolwiek robi to jeszcze na ocenę?! Do tego mamy jeszcze swoje prywatne rodziny: odprawić maluchy do szkoły, przygotować śniadania, obiad…. i ….., wiadomo! wspólnie odrobić lekcje, porozmawiać (bez nadmiernych emocji TUTAJ – jako to zrobić) o tym co dzieje się teraz. Jeszcze praca zawodowa, bo w końcu trzeba spłacić i kredyt i mieć za co zrobić zakupy. Na jedną głowę – mało to to nie jest! Nasze głowy nie mają lekko, nie mają czasu na odpoczynek.
A tu zaczyna się kłopot!
Odczuwamy wyrzuty sumienia, blokujemy wszelkie emocje, hamujemy oznaki przemęczenia. Tak bardzo współczujemy innym sytuacji w jakiej się znaleźli, chcemy im dać tyle ile się da, aby poczuli że tu za granicą mogą odetchnąć. Wyobrażamy sobie siebie na ich miejscu i obraz, który się rysuje jest dla nas nie do przełknięcia. Więc staramy się robić jeszcze więcej.
HALO! STOP!
Czujemy wyrzuty sumienia, gdy tylko próbujemy się żalić na swój los. Wmawiamy sobie, że w obecnej sytuacji my nie mamy prawa do takich emocji. Próbujemy po kątach ocierać łzy – tak by nikt nie widział. Zapętlamy się we własnych destrukcyjnych uczuciach.
Drodzy! To jest ważne by w takich chwilach nie stracić samego siebie sprzed własnych oczu. Jeżeli nie zadbamy tu i teraz o siebie, to i o innych za chwilę już nie damy rady zadbać. Uwierz! Należy się oddech właśnie Tobie. Jednak nie odetchniesz bez chwilowego resetu. Zrób sobie przerwę. Wyłącz TV, komórkę, nie dotykaj komputera. O ile to tylko możliwe idź na spacer, do lasu. Spędź czas z rodzinną grając w planszówki. Naciesz się chwilą, ile się tylko da. Doceń każdy wspólny moment, wypowiedziane słowo, uśmiech na twarzy. UWAGA: właśnie się nauczyliśmy, że to takie momenty są na wagę złota!
Wróć i rób swoje…
A potem wróć i dalej działaj. Rób co możesz, co musisz. Rób to wszystko tak jak umiesz najlepiej. Nie zapominaj w tym wszystkim, że i Ty też się liczysz, a myślenie o swoim samopoczuciu nie jest niczym złym. Odpoczynek – dotyczy każdego.
Maraton
Ta wojna się jutro nie skończy. Mamy do czynienia raczej z pomocowym maratonem, a nie sprintem na 100 m. Jeżeli wykończysz swoją psychikę na początku, to co zrobisz potem?
Uważaj na to co czytasz i jak często to robisz. Katastroficzne i wręcz drastyczne wiadomości na TT, FB, IG i innych popularnych mediach będą jeszcze płynąć bardzo długo. Nakręca to spiralę destrukcyjnych myśli nawet u osób silnych psychicznie. Mówi się, że depresja nie dotyka słabych, ale tych co byli silni zbyt długo! Pamiętaj o tym! Ciągłe czytanie aktualizowanych wiadomości nie pozwoli nabrać Tobie dystansu.
Namawiam Cię tu i teraz. Wyrwij się na chwilę, by znowu chwycić wiatr w swoje żagle.
To dla mnie: Jak sobie radzić z własnymi myślami w obliczu wojny?
**Ten tekst powstał przede wszystkim na potrzeby własne. By wesprzeć siebie i wytłumaczyć sobie pewne kwestie. To ostrzeżenie dla mnie by nie zatracić się, nie wpaść w błędne koło i by nie postawić jednego kroku zbyt daleko w kierunku depresji.